środa, 18 kwietnia 2012

Ćwierćwiecze

Hati-hati! Wpis ponownie okraszony odrobiną osobistych przemyśleń

Liczba otrzymanych życzeń urodzinowych zdecydowanie potwierdziła, że może nie zapomniano o mnie jeszcze w ojczyźnie. Dzięki tym wszystkim wiadomościom zdecydowanie łatwiej wracać i trochę bardziej oswojona z myślą o ujrzeniu polskiej ziemi już, już za momencik, po cichutku odliczam dni do maja. Od teraz też z pełnym przekonaniem mogę stwierdzić, że lubię się starzeć (?!). Chociaż jak głosi ludowa mądrość włókna kolagenowe zaczynają zanikać (damn you fizjologio!). No i podobno „teraz to już górki” i zanim się obejrzę będę zirytowaną, ryczącą trzydziechą… . Zawsze też myślałam, że w wieku lat 25 zdecydowanie będę miała wspaniałą pracę i zwiedzę pół świata jako redaktor co najmniej National Geographic. Cóż, w Polsce czeka na mnie słodkie bezrobocie (oby nie na długo…), ale czasem życie układa się nie do końca po naszej myśli. Ale kto powiedział, że to, co sobie w głowie uroimy jest dla nas rzeczywiście najlepszym scenariuszem? W każdym razie możliwość bycia tutaj jest chyba najwspanialszym doświadczeniem jakie mogło się w mym osobistym ćwierćwieczu przydarzyć i jak to ktoś stwierdził ostatnio "swoim przygodami mogłabym obdarzyć niejednego trzydziestolatka" Szczęściara ze mnie! 

p.s. A do tego mam prawdopodobnie najlepszych rodziców na planecie, ha! Co prawda po drugiej jej stronie, ale już nie na długo. Nadciągam! ;)


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz