środa, 18 kwietnia 2012

Na bogato

Wybrałam się dzisiaj do krainy kiczu i tandety naiwnie poszukując w niej prezentów dla kilku szczególnie zasłużonych osób. Krainy kiczu = największego sklepu z pamiątkami (chociaż częściej spotykam tam grooomady Indonezyjczyków niż białych turystów) zwanego Mirota Batik. Trafiałam tam z podobną misją już kilkukrotnie, za każdym razem naiwnie łudząc się, że znajdę coś ładnego pomiędzy tonami batików, drewnianych łyżek, miseczek, talerzyków, plastikowych owoców, świecących (szkoda, że nie grających i tańczących) wayang’ów, wagin-breloczków (?!), popielniczek, wachlarzyków, kolorowych mydelniczek, porcelanowych Maryjek i sam Bóg wie czego jeszcze. Takich miejsc w Yogy można znaleźć sporo, jednak to jest zdecydowanie największe i wszyysyyystkie podarki jakie sprzedawane są w innych miejscach można na 99% znaleźć też tutaj. A na dowód, że kraina ta istnieje kilka zdjęć. 
















Brak komentarzy:

Prześlij komentarz